James Bay ma na koncie dopiero trzy EP-ki (ta jest właśnie trzecia), był w trasie z równie świeżym zjawiskiem na scenie: Hozierem i został wyróżniony Brit Awards Critic Choice 2015. W 2015 roku możemy spodziewać się jego pierwszego pełnoprawnego albumu. W tempie ekspresowym zaczyna nam błyszczeć kolejny pan z gitarą. Według mnie, takich panów nigdy za dużo.
Jamesa warto obserwować nie tylko dlatego, że został już wyróżniony nagrodą, która przepowiada sukces (a może jest po części jego matką?). Bay ma swoją gitarę i mocny głos, i to jest główny powód dla którego warto się nim zainteresować. Skąd biorą się ci wszyscy utalentowani panowie?
Pierwsza na EP-ce tytułowa "Hold Back The River" jest tą piosenką, która przykuje waszą uwagę i zachęci do poznawania reszty EP-ki i innych nagrań Jamesa. To taka piosenka, którą śpiewa się na koncertach razem z tłumem i przeżywa jakby dotyczyła każdego z nas. James ma już swój hymn, to pewne.
Równie dobra do tańczenia i śpiewania pod prysznicem albo wśród ludzi (w zależności od odwagi osoby śpiewającej) jest "Sparks". Jest mniej emocjonalna, ale ma bardzo fajną gitarę, więc szala się wyrównuje. Najmniej spektakularna jest "Wait In Line", jej cały ciężar opiera się na głosie Jamesa, ale, spokojnie, ma na czym się opierać, więc jest więcej niż dobrze. Piosenka ma też poruszający tekst, który powinien trafić do wszystkich, którzy na coś czekają.
Ostatni na płycie utwór to zapis występu Jamesa, a właściwie tylko "Hold Back The River". To potwierdzenie tego, że James Bay brzmi pięknie i przekonywująco również na żywo.
Ta EP-ka jest bardzo obiecująca, jestem bardzo ciekawa co James odda nam do rąk w marcu.
Poznaj i pokochaj
niedziela, 28 grudnia 2014
niedziela, 2 listopada 2014
Sivu "Something on High"
Pod pseudonimem Sivu ukrywa się młody Brytyjczyk James Page. "Something On High" to jego debiut. O Sivu mogliśmy usłyszeć już trochę wcześniej za sprawą piosenki "Better Man Than He" i towarzyszącemu jej klipowi przedstawiającego Sivu śpiewającego w... aparacie do MRI, czyli do wykonywania rezonansu magnetycznego. Oryginalny obrazek na szczęście jest tłem dla świetnej piosenki, a nie czymś co wysuwa się na pierwszy plan.
Pierwsze co mnie urzekło to (oczywiście) głos Sivu. Jest miękki, ciepły, czasem przechodzi w falset. Stworzony do śpiewania niebanalnych tekstów.
Na albumie odnajdziecie dużo nawiązań do religii, jednak Sivu nie zalicza się do osób religijnych. Religijne odniesienia mają raczej tworzyć pewien obraz, pokazywać niepokój, otwieranie nowego etapu, a religijna metafora wydała mu się idealna. Sivu przeprowadził się do Londynu i próbował odnaleźć się w nowej rzeczywistości, na płycie opowiedział o swoich przeżyciach z tego okresu, o nowym początku np. ciężkie, mroczne "Love Lives In This House" powstało w momencie, kiedy James czuł się samotny, w mieszkaniu wynajmowanym z obcymi osobami.
Jednym z najbogatszych utworów ze smyczkami, bębnami i głośniejszymi gitarami jest "Miracle (Human Error)", który jest też "głośnym" i mocnym punktem na płycie z powodu poruszającego tekstu zaśpiewanego z dużym zaangażowaniem. Mamy też na płycie jaśniejsze punkty jak "Can't Stop Now" opowiadająca według słów autora o byciu w zespole, nie rezygnowaniu z tego co się robi. Bez znajomości tej interpretacji mogłabym uznać, że piosenka opowiada o czymś innym - i to jest siła jego twórczości. Teksty są osobiste, ale napisane tak, że stają się uniwersalne, każda z tych piosenek może być naszą prywatną historią.
Mam nadzieję, że skromy i sympatyczny Sivu, zasłuży sobie swoimi poruszającymi piosenkami na miejsce w waszych głowach i sercach. Jak cudownie byłoby usłyszeć go na żywo.
Poznaj i pokochaj
Cała płyta do odsłuchania
Pierwsze co mnie urzekło to (oczywiście) głos Sivu. Jest miękki, ciepły, czasem przechodzi w falset. Stworzony do śpiewania niebanalnych tekstów.
Na albumie odnajdziecie dużo nawiązań do religii, jednak Sivu nie zalicza się do osób religijnych. Religijne odniesienia mają raczej tworzyć pewien obraz, pokazywać niepokój, otwieranie nowego etapu, a religijna metafora wydała mu się idealna. Sivu przeprowadził się do Londynu i próbował odnaleźć się w nowej rzeczywistości, na płycie opowiedział o swoich przeżyciach z tego okresu, o nowym początku np. ciężkie, mroczne "Love Lives In This House" powstało w momencie, kiedy James czuł się samotny, w mieszkaniu wynajmowanym z obcymi osobami.
Jednym z najbogatszych utworów ze smyczkami, bębnami i głośniejszymi gitarami jest "Miracle (Human Error)", który jest też "głośnym" i mocnym punktem na płycie z powodu poruszającego tekstu zaśpiewanego z dużym zaangażowaniem. Mamy też na płycie jaśniejsze punkty jak "Can't Stop Now" opowiadająca według słów autora o byciu w zespole, nie rezygnowaniu z tego co się robi. Bez znajomości tej interpretacji mogłabym uznać, że piosenka opowiada o czymś innym - i to jest siła jego twórczości. Teksty są osobiste, ale napisane tak, że stają się uniwersalne, każda z tych piosenek może być naszą prywatną historią.
Mam nadzieję, że skromy i sympatyczny Sivu, zasłuży sobie swoimi poruszającymi piosenkami na miejsce w waszych głowach i sercach. Jak cudownie byłoby usłyszeć go na żywo.
Cała płyta do odsłuchania
niedziela, 19 października 2014
Nothing But Thieves "Graveyard Whistling" [EP]
Zakochałam się w muzyce Nothing But Thieves.
Zespół ma na koncie jedną EP-kę, oprócz tej, którą tu widzicie, możecie więc na świeżo zapoznać się z całkiem nowym, ciekawym zespołem (nowym, jeśli nie policzymy lat grania po garażach - panowie znają się ze szkoły). To co przykuło mnie do słuchawek za pierwszym razem kiedy ich posłuchałam to głos Conora, który wyśpiewywał linijki w "Emergency" - czasem delikatny, czasem silny, umiejętnie budujący napięcie. Każda z piosenek na tej EP-ce jest na swój sposób piękna i każda pokazuje różne odcienie głosu wokalisty. W poruszającym "Last Orders" głos Conora płynie przez dźwięki bez wysiłku, jest kruchy, delikatny, w "Itch" jest mocny, ostry. Muzycznie panowie tworzą różne przestrzenie od tych gęstych i zamkniętych po otwarte, pełne powietrza, oddechu. Bardzo, bardzo dobrze się tego słucha.
Czekam z niecierpliwością na ich pierwszy album.
p.s EP-kę można za darmo pobrać z oficjalnej strony zespołu (kliknij w "poznaj")
Poznaj i pokochaj
Zespół ma na koncie jedną EP-kę, oprócz tej, którą tu widzicie, możecie więc na świeżo zapoznać się z całkiem nowym, ciekawym zespołem (nowym, jeśli nie policzymy lat grania po garażach - panowie znają się ze szkoły). To co przykuło mnie do słuchawek za pierwszym razem kiedy ich posłuchałam to głos Conora, który wyśpiewywał linijki w "Emergency" - czasem delikatny, czasem silny, umiejętnie budujący napięcie. Każda z piosenek na tej EP-ce jest na swój sposób piękna i każda pokazuje różne odcienie głosu wokalisty. W poruszającym "Last Orders" głos Conora płynie przez dźwięki bez wysiłku, jest kruchy, delikatny, w "Itch" jest mocny, ostry. Muzycznie panowie tworzą różne przestrzenie od tych gęstych i zamkniętych po otwarte, pełne powietrza, oddechu. Bardzo, bardzo dobrze się tego słucha.
Czekam z niecierpliwością na ich pierwszy album.
p.s EP-kę można za darmo pobrać z oficjalnej strony zespołu (kliknij w "poznaj")
niedziela, 31 sierpnia 2014
George Ezra "Wanted On Voyage"
To co ma do zaoferowania George pięknie pokazuje świetna pod wieloma względami siódma na albumie, a pochodząca z EP-ki "Did You Hear the Rain?". Zaczyna się wstępem a capella, a później rozwija się w mroczną bluesową piosenkę. "Oh, did I send a shiver/Down your spine?" śpiewa George i aż chce się odpowiedzieć "tak!", bo aż czuć ciarki przechodzące po plecach od tego mocnego wokalu wybrzmiewającego na tle mrocznej muzyki. Na płycie znajdziemy mieszankę folku, bluesa, indie. Piosenki mają raczej prostą formę, cieszą dobre teksty i chwytliwe melodie. Na tej płycie jest wiele pozostających w pamięci momentów, choćby "Budapest" czy "Cassy O' ", które łatwo zacząć nucić razem z ich sympatyczny autorem.
George brzmi dobrze również w mniej przebojowym repertuarze. "Breakaway" rozwija się powoli aż do podbijającego wymowę piosenki chóru na końcu. Piosenka opowiada o dziewczynie z poczuciem wartości zdeptanym przez jej partnera, George oferuje jej schronienie. Bardzo podoba mi się ten spokojny i pełen powagi utwór.
Dla Georga inspiracją dla albumu była jego podróż do Europy, a teraz on zabiera nas w podróż, a za przewodnika mamy jego chropowaty głos. W wywiadzie dla coupdemainmagazine.com George powiedział, że jedyne czego pragnie to, żeby jego muzyka została w czyjejś pamięci, a już wspaniale by było gdyby stała się ścieżką dźwiękową dla czyichś szczęśliwych dni. Myślę, że jego życzenie właśnie się spełnia, przynajmniej jeśli chodzi o mnie.
Poznaj i pokochaj ponure dźwięki i te weselsze
środa, 25 czerwca 2014
Rhodes "Raise Your Love" [EP]
Co ciekawe Rhodes tworzy dopiero od roku, a już ściągnął na siebie zainteresowanie. Jeśli posłuchacie jego piosenek będziecie wiedzieli, że to zainteresowanie nie jest na wyrost, że David ma to "coś".
Pierwsza piosenka "Run" i zamykająca EP-kę "Raise Your Love" powalają. W refrenie "Run" David przejmująco śpiewa: "Oh, why do we run, run, run/so far from each other?" (w niektórych momentach Rhodes przypomina mi Bena) i to jest jego specjalność - poruszanie słuchacza. "Raise Your Love" z delikatną gitarą i perkusją w tle, z jasnym głosem Davida na pierwszym planie zachwyciła mnie przy pierwszym odsłuchaniu. W obu tych piosenkach jest przestrzeń, lekkość i dramatyzm. David angażuje słuchacza w przeżywanie razem z nim trudnych emocji.
I jakie to jest wszystko boleśnie piękne.
Poznaj i pokochaj
piątek, 20 czerwca 2014
Years & Years "Real" [EP]
Years &Years dopiero zaczynają swoją muzyczną drogę. "Real" jest ich drugą EP-ką, którą wydali w lutym tego roku, teraz szykują trzecie EP. Na "Real" są właściwie dwie piosenki: "Real" i "Eyes Shut". Reszta to remixsy. Remix jako taki nieczęsto mnie interesuje, więc te też są mi obojętne.
Wokalistą grupy jest Olly Alexander, który spełnia się też jako aktor (m.in "Skins"; "Jaśniejsza od Gwiazd"; "Wielkie Nadzieje") jednak to nie ten fakt zapewnił im umowę z Kitsuné. Pulsująca muzyka i ciekawy głos Olly'ego powinny poprowadzić ich prosto do większych sal. Mam nadzieję, że ich następne dokonania będą równie dobre jak świetne "Real" - co cieszy, świetne nie tylko muzycznie, ale też tekstowo. Do piosenki mamy równie fajny klip w którym występuje Ben Whishaw, z którym Olly grał w "Jaśniejsza od Gwiazd". Olly wytłumaczył, że bardzo podoba mu się sposób w jaki tańczy Ben i chciał, żeby ludzie w klipie tańczyli właśnie tak - jakby byli zahipnotyzowani. Powstał z tego bardzo ładny obrazek.
Poznaj i pokochaj
niedziela, 27 kwietnia 2014
Keaton Henson "Birthdays"
Keaton Henson zachwycił mnie piosenką "Sweetheart, What Have You Done to Us". To piękne, kiedy trafia się na taką piosenkę, na takiego artystę. "Birthdays" to płyta z którą można przeżyć wiele poruszających chwil.
Zanim posłuchacie płyty warto wiedzieć choć trochę o jej autorze. To drugi album ilustratora i muzyka z Londynu, za którym stoi pare dobrych recenzji, a mimo tego Keaton nie promował go intensywnie na koncertach. Henson, jak wynika z jego słów, cierpi na lęk społeczny, który sprawia/sprawiał (obecnie Keaton ma już na koncie pare koncertów), że występowanie przed publicznością to dla niego ogromny wysiłek.
Keaton może i szczególnie często nie wywnętrza się na scenie za to ujawnia swoje uczucia na płycie. To bardzo intymne, introwertyczne piosenki, dowiemy się z nich dużo o samym autorze, jednak nie oznacza to, że nie będziemy mogli ich odnieść do siebie, przecież emocje obrazowane przez Keatona są nieobce wielu ludziom.
Głos Keatona jest kruchy, wywołuje bardzo silne uczucia, kiedy ten głos wyśpiewuje takie słowa jak: "Please do not hurt me love,/I am a fragile one(...)Please do not break my heart,/I think it's had enough/pain to last the rest of my life." wiemy, że nie ma tu odrobiny afektacji. Ta płyta to głównie trzy rzeczy: głos Keatona, jego teksty i gitara. Ciekawie słucha się tej płyty jako całości, myślę, że niezłym zaskoczeniem po delikatnych dźwiękach pierwszych piosenek jest brzmienie końcówki "Don't Swim", ale prawdziwe zdziwienie może nas czekać w "Kronos", jednej z najlepszych piosenek na płycie. "Kronos" jest okrutna i agresywna: "Are you gonna let me take your soul?/My god, you lead me on, I'm gonna eat you whole". Taka wersja Hensona jest równie przekonująca jak ta delikatna i krucha.
"Birthdays" to smutna opowieść o związkach, o okazjach, którym pozwalamy mijać jak w "The Best Today" (utworze o przypadkowym zauroczeniu w podróży o którym zapominamy zaraz jak zamkną się za nami drzwi pociągu) i przede wszystkim o poczuciu izolacji, samotności jak w "Lying to You": "As we lie in bed I feel lonely, Though we're young, I feel eighty years old". Jest tu też cierpienie i złość.
Na koniec wrócę do "Sweetheart, What Have You Done to Us". Warto zacząć poznawać twórczość Keatona od tej piosenki wypełnionej bólem i przejmującej szczerością wyznania. Obejrzyjcie klip, Keaton patrzy w nim wprost na widza, pozostawiając mnie z niejasnym uczuciem, że nie wiedząc czemu Keaton zaufał nam wszystkim tak bardzo, że pozwolił nam słuchać czegoś tak osobistego.
Poznaj i pokochaj tego łagodniejszego i tego agresywniejszego Keatona
Zanim posłuchacie płyty warto wiedzieć choć trochę o jej autorze. To drugi album ilustratora i muzyka z Londynu, za którym stoi pare dobrych recenzji, a mimo tego Keaton nie promował go intensywnie na koncertach. Henson, jak wynika z jego słów, cierpi na lęk społeczny, który sprawia/sprawiał (obecnie Keaton ma już na koncie pare koncertów), że występowanie przed publicznością to dla niego ogromny wysiłek.
Keaton może i szczególnie często nie wywnętrza się na scenie za to ujawnia swoje uczucia na płycie. To bardzo intymne, introwertyczne piosenki, dowiemy się z nich dużo o samym autorze, jednak nie oznacza to, że nie będziemy mogli ich odnieść do siebie, przecież emocje obrazowane przez Keatona są nieobce wielu ludziom.
Głos Keatona jest kruchy, wywołuje bardzo silne uczucia, kiedy ten głos wyśpiewuje takie słowa jak: "Please do not hurt me love,/I am a fragile one(...)Please do not break my heart,/I think it's had enough/pain to last the rest of my life." wiemy, że nie ma tu odrobiny afektacji. Ta płyta to głównie trzy rzeczy: głos Keatona, jego teksty i gitara. Ciekawie słucha się tej płyty jako całości, myślę, że niezłym zaskoczeniem po delikatnych dźwiękach pierwszych piosenek jest brzmienie końcówki "Don't Swim", ale prawdziwe zdziwienie może nas czekać w "Kronos", jednej z najlepszych piosenek na płycie. "Kronos" jest okrutna i agresywna: "Are you gonna let me take your soul?/My god, you lead me on, I'm gonna eat you whole". Taka wersja Hensona jest równie przekonująca jak ta delikatna i krucha.
"Birthdays" to smutna opowieść o związkach, o okazjach, którym pozwalamy mijać jak w "The Best Today" (utworze o przypadkowym zauroczeniu w podróży o którym zapominamy zaraz jak zamkną się za nami drzwi pociągu) i przede wszystkim o poczuciu izolacji, samotności jak w "Lying to You": "As we lie in bed I feel lonely, Though we're young, I feel eighty years old". Jest tu też cierpienie i złość.
Na koniec wrócę do "Sweetheart, What Have You Done to Us". Warto zacząć poznawać twórczość Keatona od tej piosenki wypełnionej bólem i przejmującej szczerością wyznania. Obejrzyjcie klip, Keaton patrzy w nim wprost na widza, pozostawiając mnie z niejasnym uczuciem, że nie wiedząc czemu Keaton zaufał nam wszystkim tak bardzo, że pozwolił nam słuchać czegoś tak osobistego.
sobota, 22 lutego 2014
Active Child "You Are All I See"
Na muzykę Active Child trafiłam wędrując po internecie, piosenka za piosenką i nagle szybsze bicie serca, piękny głos - "Hanging On". Nie potrafiłam oderwać się od tej piosenki.
Ta płyta to połączenie elektroniki z dźwiękami harfy i silnym, ale eterycznym głosem Pata, który sposób śpiewania wyniósł z chóru. Swój falset Grossi szlifował jeżdżąc po świecie z Filadelfijskim Chórem Chłopięcym, do którego dołączył jako dziewięciolatek. Później zrezygnował z chóru, ale okazało się, że kiedy znowu wrócił do muzyki, tylko ten styl śpiewania był dla niego naturalny. Całe szczęście, bo głos Grossi'ego brzmi pięknie w tej formie.
Ta płyta świeci światłem rześkiego poranka, czuć ją niezmierzoną przestrzenią nad którą unosi się mgła i ciszą w kościele ze smugami światła przesączającymi się przez witraże. Syntezatory spajają się z harfą, a sposób śpiewania nieuchronnie kojarzy się ze strzelistymi katedrami. Teksty dotyczą miłości, czasem tych przyjemniejszych, ale w większości tych mniej przyjemnych aspektów tego uczucia. Teksty są dość proste, to przepełniony emocjami wokal nadaje im sens. Otwierające płytę "You Are All I See" pokazuje co nas może czekać ze strony Grossi'ego, utwór mieni się dźwiękiem harfy, brzmi relaksująco i świeżo. Jedna z ostatnich na płycie piosenek, majestatyczna "Johnny Belinda", chwyta za serce, głos Pata opowiada historię pełną bólu. Nie wiem co tak naprawdę kryje się za tą piosenką, ale brzmi ona bardzo prawdziwie.
Warto wspomnieć o dwóch klipach, które, tak się miło złożyło, towarzyszą dwóm moim ulubionym piosenkom: "Hanging On" i "Johnny Belinda". Pięknie oddają ich klimat, a wręcz podkreślają ich atmosferę i dodają dramatyzmu. Warto obejrzeć.
Subskrybuj:
Posty (Atom)