poniedziałek, 23 lutego 2009

The Boxer Rebellion "Exits" i "Union"

Trzymacie się krzeseł? Dzisiaj przedstawię wam dwie płyty The Boxer Rebellion. Dlaczego? Dlatego, że tegoroczne "Union" jest w pewien sposób rozwinięciem "Exits". Dlatego, że obie są warte poznania i ważne dla tego zespołu.
The Boxer Rebellion powstali w 2001 roku, poznałam ich muzykę ok.2007 roku i zakochałam się. Od tamtej pory obserwuję ten zespół i mam nadzieję, że wreszcie zostaną docenieni. Sukces jaki odnieśli w podsumowaniu iTunes, w tym roku (4 miejsce), wydaje się zapowiedzią lepszych czasów dla tych panów. I bardzo, bardzo się z tego powodu cieszę. Tym bardziej, że do tej pory mieli raczej pod górkę. Mieli supportować The Killers, jednak do tego nie doszło. Wokalista Nathan Nicholson znalazł się w szpitalu z powodu groźnej choroby, była potrzebna operacja. Stracili umowę z wytwórnią po wydaniu "Exits"(2005).
Panowie jednak się nie poddali. Ruszyli dalej koncertować i pracowali nad nowym materiałem, powoli ukazując swoje nowe piosenki, aż do powstania najnowszej "Union".
Przybyli do Polski jako support Editors w 2007. Nasza publiczność przyjeła ich gorąco (byli genialni, zapewniam), a sympatyczni panowie byli zachwyceni.
Co więc nam panowie prezentują? Ich muzyka to raczej zimne, melancholijne granie. Jednak nie mam na myśli zestawu samych ballad ("Watermelon" i "Flight" z pierwszego albumu to zdecydowanie agresywne kawałki). To raczej ciemne, przejmujace piosenki. Gęste gitary i wysoki, zachwycający głos wokalisty tworzą fascynujacy klimat. Świetnie pasują do tego niegłupie, zmuszające do myślenia, osobiste teksty. W intensywnej "All You Do Is Talk" Nathan z mocą wyśpiewuje: "You are everything,/you're everything that i'm not,/and you talk, talk, all you do is talk". Wszystko brzmi szczerze, jest zaangażowanie i emocje. Ciche, bolesne "World Without End" z "Exits" zapiera dech w piersiach, "And in the night the lights went out/the world without end" - te słowa odczuwa się wręcz fizycznie. "The Gospel Of Goro Adachi" z najnowszego albumu to z kolei uzależniająca melodia, która delikatnie płynie i wciąga. Każda piosenka jest warta tego, żeby o niej napisać.
Jest coś pięknego w tych płytach. Lubię ich. Za muzykę i za to, że się nie poddali. Życzę im jak najlepiej. Mam nadzieję, że wy też ich pokochacie.

Poznaj i pokochaj
(obie płyty można słuchać do woli na Last.fm - "Exits" i "Union")

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz