Pod pseudonimem Villagers ukrywa się (chociaż może to dość niefortunne stwierdzenie, ale o tym później) Conor O'Brien, który jest wspomagany (chociaż nie zawsze) przez różnych muzyków. Conor jest sterem, żeglarzem i okrętem tego zespołu. Dobitnie pokazał to na tej płycie, którą zmiksował, wyprodukował, nagrał, na której zagrał na każdym z instrumentów i oczywiście na którą napisał wszystkie teksty, które później pięknie zaśpiewał. Wszystko to zrobił nie w jakimś studiu na drugim końcu świata, ale we własnym domu. Czy ta płyta może być jeszcze bardziej jego?
Conor ma na koncie jeszcze dwie płyty, każda była nowminowana do Mercury Prize. Wydawać by się mogło, że to spora presja, tymczasem Conor nie wynajął najlepszych z najlepszych, ale sam zajął się "Darling Arithmetic" i poruszył na niej bardzo osobiste tematy.
Conor bardo zaangażował się w tegoroczną kampanię przekonujacą do głosowania na "tak" w referendum w sprawie legalizacji małżeństw jednopłciowych. Temat miłości, zmagania się z nieprzychylnym otoczeniem i nabierania odwagi, żeby być sobą nie pojawiał się w wywiadach z Conorem tylko w kontekście referendum, ale również w kontekście jego nowej płyty.
Album otwiera "Courage" w którym O'Brien mówi o swoich zmaganiach z otwartym mówieniem o sobie, to bardzo poetycka piosenka. Nie na darmo dostał nagrodę (Ivor Novello) za tekst piosenki "Becomin A Jackal" z pierwszej płyty.
"Darling Arithmetic" jest uniwersalną płytą o miłości, zachwyca "Everything I Am Is Yours" z pianinem w tle, w której Conor podkreśla, że wszystko co dobre i to co szare, ukryte oddaje osobie którą kocha. Bardzo wzruszające wyznanie i taki sam moment na płycie.
Płyta jest spokojna muzycznie i nieskomplikowana, nie znajdziemy tu szaleństw z instrumentami, ale bogata w warstwie tekstowej i emocjonalnej. Czysty, łagodny głos Conora uspokaja, a kiedy trzeba porusza i każe pochylić się nad jedną z mądrzejszych rzeczy, które ostatnio usłyszałam - w "Courage" śpiewa: "courage, the sweet belief of knowing nothing comes for free". Na początku wydaje się to trochę straszne, ale później czuć, że właśnie w tym tkwi siła. Na niektóre rzeczy trzeba mocno pracować, za inne możemy słono zapłacić, jednak poczucie, że jesteśmy sobą jest tego warte. Przynajmniej tak twierdzi Conor, a ja muszę się z nim zgodzić. Nikt nie obiecywał, że będzie łatwo.
Poznaj i pokochaj
czwartek, 23 lipca 2015
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz