Czekam (nie)cierpliwie na płytę panów z Trophy Wife, która ma się niedługo pojawić na półkach, więc to ostatnia chwila, żeby podzielić się moją, jeszcze kiełkującą, miłością do ich muzyki. Później może być za późno, pewnie będę musiała dzielić się w pełni dojrzałą miłością do dźwięków Trophy Wife, ponieważ ta EP-ka obiecuje wiele.
Każda piosenka jest świetna, jednak na czele stawiam "Wolf". Każdy z pięciu utworów na płycie wyprodukował kto inny, za "Wolf" odpowiada Yannis Philippakis, wokalista Foals, więc towarzystwo jest całkiem przyjemne, a współpraca, jak słychać, jest całkiem owocna. Ta piosenka spodobała mi się przede wszystkim z powodu niepojącego klimatu. Muzyka jest powolna, skrada się jak coś bardzo nieprzyjemnego w ciemnym, zimnym lesie. Śpiew Jody'ego Prewetta sunie nieśpiesznie razem z muzyką, jego senny, powolny wokal pasuje nie tylko do tej piosenki, ale do tematu całej płyty, "bruxism" to występujące w czasie snu zgrzytanie zębami. Cała płyta wiąże się z tematem snu, snów i chwil między snem a jawą. Natchnieniem były zaburzenia snu, które ponoć dotykają panów z Trophy Wife.
Mimo tego, że nad każdą z piosenek pracował kto inny nie ma uczucia, że są to puzzle, które do siebie nie pasują. Wręcz przeciwnie, wszystko ładne gra na płycie - dosłownie i w przenośni. Mimo, że piosenki są dość różne to tworzą ładną całość, którą bardzo dobrze się słucha raz za razem. Warto posłuchać każdej z piosenek na tej płycie, żeby mieć pojęcie czym jest Trophy Wife.
Poznaj i pokochaj
Poznaj i pokochaj
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz