poniedziałek, 31 stycznia 2011

Cage The Elephant "Thank You, Happy Birthday"

Trzy lata po debiucie z nową płytą wraca Cage The Elephant. Te trzy lata panowie najwyraźniej spędzili na słuchaniu nowej muzyki i na dalszym utwierdzaniu się w tym, że warto mieć swoje zdanie.
"Always Something" otwiera płytę skutecznie przykuwając uwagę. Matt śpiewa o tym, że zawsze czeka na nas coś niemiłego czego nie da się przewidzieć. Wyobrażam sobie jak świetnie śpiewałoby się refren w czasie koncertu.
Cage The Elephant wprost mówili co im się nie podoba i tym razem też tak jest. W "Indy Kidz" ironicznie opowiadają o tych, którzy bardzo chcieliby być inni, a koniec końców są tacy jak reszta. Piosenka jest agresywna, pełna zgrzytów, Matt niedbale wyśpiewuje kolejne linijki, a resztę przestrzeni wypełnia jego histeryczny krzyk.
Na "Thank You, Happy Birthday" Cage The Elephant nie zgubili nic ze swoich zdolności do tworzenia melodyjnych piosenek, a jednocześnie napełnili je większą agresją, rytm jest często poszarpany, a charakterystyczny głos Matta częściej niż poprzednio służy do wykrzykiwania linijek, całkiem sensownych (jak zawsze), tekstów.
Buntowniczy charakter panowie pokazują jeszcze m.in w "Sell Yourself". Głos na granicy omdlewającego jęku, chaotyczny, surowy dźwięk gitar w tle, cudowny szał młodych ludzi - co ciekawe jest to bardzo odświeżające na tle innych, młodych zespołów.
"Shake Me Down", słusznie zostało wybrane na pierwszy singiel. Zaczyna się delikatnie, jednak co chwilę zmienia prędkość świetnie podkreślając tekst o tym, że kiedyś było ciężko: "In my past, bittersweet,(..)/Lonely times indeed,/With eyes cast down,/Fixed upon the ground", ale teraz czas patrzeć w bardziej optymistycznym kierunku.
Na płycie znalazło się też miejsce na balladę - "Rubber Ball" udowadnia, że Shultz może brzmieć subtelnie.
Nowa płyta panów z Kentucky nie rozczarowała mnie, jest wręcz przeciwnie. Podoba mi się to, że wzbogacili dźwięk, tym razem pchnęli go też na mocniejsze tory, jednocześnie pokazali też swoją delikatniejszą stronę. Teksty nadal mówią o rzeczach ważnych, a Matt, pokazał, że jego głos ma różne odcienie. Bardzo ważna jest też energia i pasja, której znowu im, na szczęście, nie zabrakło.

Poznaj i pokochaj

8 komentarzy:

  1. Przesłuchałem (całą płytę ale tak jak to robię- metodą skoków) i nie ma w tej muzyce nic odkrywczego, najdroższa kuleżanko. Jest to taki se tam EMO rock (ja to tak nazywam) co to się troche WYBIŁ. Muzyka garażowa co to ją komponują nastolatki w USA. A wszystko na tą samą modłe, w tym samym stylu i nawet głos śpiewającego jakby zawsze ten sam, a na dobitkę to wszystko już było i było tak beznadziejne, że się nawet o tym nie pamięta.

    Zadziwiło mnie też, że Koleżanko Romen z takim zacięciem opisujesz teksty ich piosenek. I sobie uświadomiłem, że przecież te teksty ktoś pisze. Nie wspominając już o ich poziomie to nigdy specjalnie nie przykłądałem wagi do tekstu w piosence chyba, że był stricte satanistyczny, wtedy lądował w koszu wraz z piosenką. Wracając jednak do tego o czym prawię, dla większości piosenek lepiej specjalnie nad tekstem nie kombinować, nie ma co się zagłębiać w co chciał powiedzieć autor bo zazwyczaj nie wiele po prostu chciał powiedzieć. Wyjątkiem jest poezja śpiewana i pewnie kilka innych potwierdzających regułę. Tak naprawdę w muzyce, dobrej muzyce najważniejsza jest melodia. Kiedy to jest dobre nawet kiepski tekst się przeboleje, bo mało kto sie tekstem zajmuje. Oczywiście o ile się orientuję najpierw się pisze tekst a potem układa nuty. I teraz powiem coś moim zdaniem ciekawego. Uważam, że aby tworzyć naprawdę arcydzieło najpierw trzeba by tworzyć muzykę a potem napisać do tego tekst. Wydaje się to jednak chyba niemożliwe. Pisze to z pozycji zupełnego laika.

    Ja jestem przeciwnikiem słuchania płyt. Słucha się piosenek które są dobre. Na wszystko inne szkoda czasu. Nie ma tak, że się posłucha pare razy i nagle się odkryje - to mi się podoba. Nigdy tak nie jest, można conajwyżej przywyknąć do mizernego poziomu. Jest tylko jedna płyta którą mógłbym puścić całą i są tam same dobre utwory. Jest to pierwsza płyta Kultu. Majstersztyk. Może jeszcze znalazły by się dwie płyty Two STeps from hell. Ale ogółem to już tyż uszczuplone.

    Ja, odkąd sięgam pamięciom. Aż do teraz, przesłuchałem tysiące piosenek, zazwyczaj na przesłuchanych 50 zostawiam jedną. To jednak średnia bo trafiają się lepsze i gorsze zespoły. Na ten moment mam ~1300 utworów. Posiadam też głód ciągłego poszukiwania nowych i nowych. Wystarczy jednak o mnie, no dobra jeszcze mała rzecz:

    Pewnie się zastanawiasz czemu napisałem i kto napisał.
    Napisał - 3pil.
    A czemu napisałem? Bo wydałaś mi się smutna w jakimś sensie.

    Masz ten swój blog, od dawna już go masz. I dzielnie na nim "publikujesz", choć niemal pies z kulawą nogą go nie ogląda. Ale mimo to piszesz teksty i wydaje się, że sporo w nie wkładasz, siebie. To ładne.

    Publikuj więc dalej córko Ewy. Może czasem tu wpadnę skrytykować to i owo. Bo raczej klimaty jak te wyżej to cienizna.

    Zaś przypomniałem sobie o tobie bo postanowiłem na nudzie podbić LadyTron, a tam był twój wpis. I tak oto nastąpiła dalsza reakcja zdarzeń.

    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam cię 3pil :) Styl komentarza mógł świadczyć o tym, że to ty :P
    Nie twierdzę, że panowie odkryli na nowo muzyczną Amerykę. Jednak świetnie układają własne dźwięki, wkładają w to dużo serca, szczerości i, jak dla mnie, sporo talentu. Bardzo lubię charakterystyczny głos Matta.
    Jak dla mnie skokowe słuchanie płyty to nie jest słuchanie płyty ;)
    Nie zgadzam się z Tobą ani w temacie tekstów, które dla mnie mają ogromną wartość i myślę, że nie tylko dla mnie, ani w temacie przesłuchiwania całych płyt.
    "nie ma co się zagłębiać w co chciał powiedzieć autor bo zazwyczaj nie wiele po prostu chciał powiedzieć" - oj, chyba mało wiesz o muzyce, naprawdę dziwi mnie to co piszesz.
    Co do pisania tekstów to bywa to różnie - czasem jest najpierw tekst a później muzyka a czasem muzyka a później tekst, chyba nie czytasz wielu wywiadów z muzykami...
    Nie musi ci być smutno z mojego powodu, bo ja jestem bardzo szczęśliwa z moim blogiem :) Przyjemność sprawia mi samo pisanie i gdyby tak nie było to ten blog też by nie istniał :)

    "Klimaty" bywają tu różne, jeśli przeczytasz moje inne opinie na tym blogu to się przekonasz, że tak jest. Oczywiście zapraszam do zajrzenia tu od czasu do czasu i do skrytykowania tego i owego :P

    OdpowiedzUsuń
  3. "Witam cię 3pil :) Styl komentarza mógł świadczyć o tym, że to ty :P"
    Tekst musiałem podzielić na części ze względu na ograniczenia.
    ______
    I
    Ooo pierwsze zdanie i już komplement ;)

    Co do reszty niecytowanej, postaram się odnosić pokolei do tekstu. Aby zachować względny porządek i płynność wypowiedzi.

    Niestety nie wiem którym panem jest Matt ale z pięciu, góra ośmiu piosenek które z polecanki muzycznej odsłuchałem to niestety ale głos na jedną modłę, zlewanie się dźwięków zero innowacji. Jednak nie będę o to kopii kruszył bo i każdy ma inne ucho do muzyki inaczej nie było by tyle tej beznadziejnej ;), bardzo subiektywnie ujmując.

    Metoda skoków polega na tym, że wskakuję w 3-5 punktów piosenki w różnych momentach na góra 1-2 sekundy i na tej podstawie oceniam czy kasuje, czy zostaje bo bardzo dobra. W moim przypadku to działa. Nigdy się jeszcze nie pomyliłem. A jak się pomyliłem to ijitak o tym nie wiem choć szansa na to jest nikła. Bo po prostu odrazu słyszę czy mi się podoba czy nie.

    Przedewszystkim najważniejsza jest część melodii. Dobra nie bagatelizowałbym zupełnie tekstu, może się zagalopowałem ale w wielu piosenka często trudno zrozumieć co dokładnie śpiewają, czasem nie zna się języka, chęć poznania tekstu przychodzi potem, może nie w polskich utworach ale w angielskich zazwyczaj wyłapuje się na początku kilka chwytliwych słów, refren. Niekoniecznie specjalnie wszystko rozumiejąc. ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. II
    Ja sam nie starałem się praktycznie nigdy poznać tekstu (było kilka odosobnionych przypadków kiedy po prostu nie szło zrozumieć niczego no wtedy przyparty do muru ciekawością zajrzałem w gugla). Wkońcu go tam relatywnie zrozumiałem ale to u mnie nie jest na pewno na pierwszym miejscu. To przychodzi samo.

    Wydaje mi się, że takie wnikliwe badanie utworów od strony słowa pisanego (:>), jest cechą troszkę zapaleńców jakiegoś artysty, może muzycznych. Ma koleżanka coś z zapaleńca bo inaczej by nie było tego bloga. Ja naprzykład w 99% ocen utworów ograniczam się do beznadziejna, dobra lub GENIALNA.

    Wracając do odsłuchiwania płyty to czasem AC/DC i Kult ale też mnie nie stać specjalnie by sobie płyty kupować, szczególnie gdy wziąść pod uwagę, że musiałbym to zrobić dla jednego utworu. Bo zazwyczaj jak jeden się podoba to jest spory sukces. :>
    Więc dla mnie przesłuchiwanie płyty jest nie dość co stratą czasu co i mordęgą w 99,99% przypadków.
    Poza tym, to prowadzi do wypaczeń. Człowiek zaczyna się przyzwyczajać do kiepskiej muzyki. Podobnie działa słuchanie radia (nie tych internetowych bo te jeszcze potrafią czasem zaskoczyć, lecz tych co nadają na sygnale analogowym).

    Miałem nie cytować ale chciałbym aby była jasność:

    " oj, chyba mało wiesz o muzyce, naprawdę dziwi mnie to co piszesz."

    Na to odpowiedziałem wyżej.

    "Co do pisania tekstów to bywa to różnie - czasem jest najpierw tekst a później muzyka a czasem muzyka a później tekst, chyba nie czytasz wielu wywiadów z muzykami..."

    Nie czytam absolutnie żadnych wywiadów z muzykami artystami. :) Tu trafiłaś w dziesiątkę ale cieszy mnie, że druga metoda tyż jest propagowana.

    "Nie musi ci być smutno z mojego powodu, bo ja jestem bardzo szczęśliwa z moim blogiem :) Przyjemność sprawia mi samo pisanie i gdyby tak nie było to ten blog też by nie istniał :)"

    OdpowiedzUsuń
  5. III
    Zatem bardzo ładnie i słusznie. :)

    ""Klimaty" bywają tu różne, jeśli przeczytasz moje inne opinie na tym blogu to się przekonasz, że tak jest. Oczywiście zapraszam do zajrzenia tu od czasu do czasu i do skrytykowania tego i owego :P"

    Może potem rzucę okiem, mam teraz chwilkę przerwy od studiowania to i człowiek ma więcej czasu na rzeczy mniej ważne. ;)

    Jeszcze na koniec powiem. Tak jak u Ciebie muzyka jets czymś hmm.. takim noo wyjątkowym, przynajmniej czytając bloga widać, że analizujesz piosenki, a co sobie myślał autor, co chciał powiedzieć, przekazać. Każdy utwór wyjątkowy. Na tym to niby polega, sztuka w sensie i jej rozumienie.
    Ja podchodzę troszeczkę inaczej. Ja nie traktuję muzyki jak sztuki, nie potrafię jej zazwyczaj dobrze interpretować bo podchodzę do wszystkiego bardzo emocjonalnie (film lynch musi mi ktoś zawsze wytłumaczyć), ja nie zadam sobie pytania choćby - o co może tu chodzić, nie. Podoba się lub nie podoba. U mnie muzyka ma zaspokoić pragnienie. Właściwie jakbym miał podsumować jak często mi towarzyszy przez życie to bym powiedział że kiedy tylko może. Ja się prawie nigdy nie zastanawiam co chciał powiedzieć autor, czasem mam wyobrażenie jakiejgoś stanu przy danej piosence typu - galopuję sobię konno przez łąki. I na tym się kończy. Muzyka ma przedewszystkim być po prostu. Wynika to z czegoś wewnątrz człowieka. Święci którzy doznali objawień nieba mówią o tym, że w Królestwie Niebieskim panuje wieczny śpiew, muzyka.
    Z drugiej strony, to szatan był aniołem którego jakby można było tak rzec atutem była sztuka, on grał na harfie.

    Pewien kompozytor chyba w okresie baroku (nie dam głowy) napisał, że jak nie pomodli się pół godziny to nic nie jest w stanie stworzyć. Można by się zatem pokusić o hipotezę, że muzykę można podzielić na tą która jest bez rzadnego natchnienia, oraz tą z natchnienia, tylko jeszcze czyjego?

    No troszkę się rozpędziłem. W każdym bądź razie coś tam pewnie zawsze machnę pod twoim tekstem.

    OdpowiedzUsuń
  6. Każdy może słuchać muzyki w celu i na sposób jaki sobie wymarzy. Jeśli satysfakcjonuje cię twój sposób, niech tak będzie.

    OdpowiedzUsuń
  7. Kapitalny zespół. Mam 46 lat, muzyki słucham nie od dziś i nie często mi się zdarza taka faza jak w przypadku CTE. Uważam, że chłopaki mają niesamowity potencjał.
    Ps. Trafiłem na ten blog szukając informacji o CTE i krótko mówiąc - bardzo dobra recenzja.

    Pozdrawiam
    marvin.pontiac

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja też widzę przed nimi jasną muzyczną przyszłość, liczę na to, że podarują nam jeszcze niejedną dobrą płytę.
    Cieszę się, że spodobał Ci się mój tekst, pozdrawiam i zapraszam w przyszłości na mojego bloga :)

    OdpowiedzUsuń