
Kiedy po raz pierwszy usłyszałam "The Bears Are Coming", pomyślałam: "dziwne" i chciałam usłyszeć to jeszcze raz. Później zakochałam się w "Space And The Woods", i w tym w jaki sposób Samuel śpiewa "I'm shit hot so say what you think about me/I'm not gonna cry cos i don't care". Teraz mam do polubienia jeszcze pare piosenek.
Muzyka jest tu poskręcana i powywijana we wszystkie strony. Panowie wydają się niecierpliwi, zanim rozwiną pierwszy pomysł nakładają już na niego następny, spajając to wszystko w smaczną, niebanalną całość. Najjaśniejsze punkty na tej elektro-ekscentrycznej płycie to single, jednak reszta piosenek nie odstaje jakoś szczególnie od ogólnego, dobrego, poziomu.
Podoba mi się, że Late Of The Pier wydają się w sposób chaotyczny łączyć dźwięki w zgrabną, melodyjną układankę. Oczywiście w tym szaleństwie jest metoda i nie ma tu mowy o przypadku. Elektroniczne plamy, dźwięki jak ze starych gier, nagłe zmiany tępa, nonszalancki sposób śpiewania i oczywiście szalone, taneczne melodie - Late Of The Pier na swoim debiucie z niczego nie zrezygnowali, nadal są niepokorni i robią co chcą.
Przy "Fantasy Black Channel" nie można się nudzić, panowie eksperymentują i powstała z tego ekscytująca, świeża rzecz. Jestem ciekawa jak po tym szaleńczym debiucie będzie wyglądała ich dalsza droga, jeśli nadal będą tacy kreatywni to mam nadzieję, że zaskoczą nas czymś naprawdę dziwacznym.
