poniedziałek, 2 maja 2011

Charlie Winston "Hobo"

Charlie Winston pochodzi z Wielkiej Brytanii, obecnie mieszka we Francji i jak do tej pory to tam odniósł największy sukces. Szkoda, że w swoim kraju nie jest taki popularny, tym bardziej, że wydaje się iż ma wszystko za co można pokochać artystę: głos, charyzmę, rytmiczne piosenki, talent do pisania mądrych, czasem żartobliwych tekstów i no tak, ma nawet odpowiednią prezencję.
Album (wydany w 2009r.) zaczyna świetna "In Your Hands" opowiadająca o frustracji związanej z brakiem pieniędzy, myślę, że tekst trafi do serca wielu osób, które musiały złożyć swoje życie w ręce innych. Następna "Like A Hobo" ("hobo" - włóczęga) stała się sporym przebojem we Francji i nic dziwnego, to wpadający w ucho hym o niezależności i wolność: "Like a hobo from a broken home/Nothing's gonna stop me". Ta piosenka daje siłę i dużo radości.
Charlie potrafi skromnym instrumentarium, jak w "Calling Me", zbudować ciekawą piosenkę, gdzie najważniejsza obok jasnego, tym razem delikatnie brzmiącego głosu Winstona, jest gitara i harmonijka. Oba instrumenty dostały sporo miejsca na płycie.
Bardzo interesująco wypada rytmiczny "Kick the Bucket", podoba mi się dystans i poczucie humoru Charliego, piosenka o tym, że wszyscy umrzemy okazuje się okazją do celebrowania życia. Ponadto Charlie to dobry obserwator, w "Generation Spent" opisuje to jak postrzega to co się dzieje z ludźmi: "Looking out at the emptiness of faces(...)Everybody is someone else's opinion".
Charlie opowiada o tym co ma w głowie i w sercu, robi to z dużym wdziękiem i w sposób, który pozwala odróżnić mu się na tle innych artystów, niebagatelną rolę odgrywa tu jego silny, męski głos, w którym bez problemu można się zakochać.
Siła "Hobo" tkwi w...talencie autora tej płyty, warto czekać na jego kolejne albumy, które, miejmy nadzieję, potwierdzą, że się nie mylę.


1 komentarz:

  1. Nie przypodł mnie do gusta. Brakuje mu "tego czegoś".

    OdpowiedzUsuń