niedziela, 31 marca 2013

Olly Knights "If not know when"

Olly Knights, czyli 1/2 Turin Brakes, własnym nakładem wydał solowy album (2012r.). Pierwszy, oby nie ostatni. Nie ma nic piękniejszego od chwili, kiedy bardzo, bardzo potrzebujesz "CZEGOŚ", myślisz, że nic nie jest w stanie zaspokoić twojego niepokoju i nagle znajdujesz muzykę, która uzupełnia ci miejsce w sercu.
To za co kocham ten album to przede wszystkim głos Olly'ego na tle jasnej, czystej muzyki, która nie przytłacza tego najpiękniejszego instrumentu. Wokal Knightsa jest ciepły, miękki, gitara i pianino są równie delikatne, razem tworzy to uroczą, subtelną całość.
Na solowe dzieło Olly'ego mam w sercu więcej miejsca niż na jego dokonania pod szyldem Turin Brakes, po których piosenki od czasu do czasu sięgam. Bardziej pociąga mnie jego osobista wypowiedź - i wokalnie, i muzycznie.W tej płycie jest jakaś lekkość, ta muzyka koi, a głos Olly'ego jest po prostu piękny, lubię każdą zmianę w jego brzmieniu. Olly nagrywał płytę w domu, z dala od laptopa. Nie wątpię, że to sprawiło, że te intymne piosenki brzmią tak prawdziwie, czuć, że ta płyta została nagrana z dużą troską. Knights słusznie jest dumny z tego, że wybrał taki sposób produkcji.
Tytułowy utwór, napisany na płytę jako ostatni, to jedna z tych piosenek dla których mam szczególne miejsce w sercu. Takie piosenki mówią mi: muzyka jest bardzo ważna, bez niej moje życie byłoby uboższe.
Mam ochotę położyć się na łóżku, puścić "If not know when" i delektować się każdym jej dźwiękiem. Pokochałam tę muzykę i wiem, że o niej  nie zapomnę, nie mogę.



 Poznaj i pokochaj